77-letnia matka nosi na plecach sparaliżowanego syna. Robi to od 59 lat!

0
1276

To przykład niekończącej się matczynej miłości!

Każda matka w pewnym momencie swojego życia narzeka na ciężkie życie ze swoim dzieckiem. Skarży się, że dziecko jest złośliwe, nieposłuszne, krzykliwe, buntownicze.

Jednak pomimo zmęczenia każda matka chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Każda matka martwi się, gdy dziecko jest przeziębione albo czy w szkole nie jest głodne i czy zjadło obiad.

Każdego dnia matka musi radzić sobie z problemami dnia codziennego. Jednak jak się zaraz przekonacie, okres buntowniczy to nic w porównaniu do tego, co ta matka robi dla swojego dziecka od prawie 60 lat.

Rodzice dzieci ciężko chorych i niepełnosprawnych codziennie muszą patrzeć na cierpienie swoich dzieci. Każda matka musi walczyć z trudną chorobą, często poświęcając swoje życie, mając nadzieję, że stan dziecka chociaż trochę się poprawi.

59 lat temu Olga Boskovic z małej serbskiej wioski urodziła swoje jedyne dziecko, chłopczyka o imieniu Predraga. Partner Olgi odszedł od niej, gdy tylko dowiedział się, że kobieta jest w ciąży. Uciekł do miasta i nigdy nie odezwał się do kobiety, ani nie zainteresował się swoim dzieckiem. Olga mimo to postanowiła, że urodzi to dziecko. Wtedy jeszcze nie wiedziała, jak trudne będzie jej życie.

Chłopiec urodził się z porażeniem mózgowym. Prognozy lekarzy nie były dobre. Orzekli wspólnie, że Predrag będzie niepełnosprawny do końca życia. Młoda matka się nie załamała i postanowiła, że da z siebie 200%, aby wychowywać syna z miłością. Zamieszkali wspólnie w malutkiej chatce, którą podarowali jej rodzice.

Aby syn mógł się rozwijać, kobieta postawiła na jego edukację. Nie chciała, aby jej syn żył z dala od społeczeństwa. Matka dzielnie każdego dnia nosiła na swoich plecach chłopca do szkoły.

Zdjęcie: Telegraf

Z każdym rokiem Predrag robił się coraz większy i coraz cięższy. Zaproponowano Oldze wózek inwalidzki, aby kobieta nie musiała go dłużej nosić na swoich plecach, ale ona odmówiła, argumentując, że jej podwórko nie jest przystosowane pod wózek inwalidzki.

Zdjęcie: Telegraf

Przez prawie sześćdziesiąt lat nogi jego matki były również jego nogami. Jak mówi, Olga żyje życiem swoim własnym i swojego syna. Predrag był zanoszony na plecach swojej matki do szkoły, tak chodzili po domu i podwórku, a nawet dziś może objąć tylko tę malutką kobietę. Ramiona wszystkich innych są zbyt szerokie.

Czytaj: Ten park wodny w Teksasie został stworzony dla dzieci niepełnosprawnych

Zdjęcie: Telegraf

Olga się zestarzała i dziś jest staruszką. Gdy ona wykonuje prace domowe, jej syn wykorzystuje swoją lewą rękę, ponieważ ta jest sprawna. Predrag robi piękne wyroby rzemieślnicze, które później chętnie rozdaje przyjaciołom i najbliższym sąsiadom.

Zdjęcie: Telegraf
Zdjęcie: Telegraf

Olga ma już 77 lat i jak mówi „z wiekiem coraz trudniej radzi sobie z codziennymi obowiązkami”. Rok temu dostali wózek inwalidzki od DJ.M (która chciała pozostać anonimowa). Kobieta mieszka w Paryżu od 22 lat. Kiedy przeczytała historię o Boskovicsach, skontaktowała się z redakcją Telegrafu i zaproponowała, że podaruje wózek inwalidzki, który miała w domu. Wózek inwalidzki został przewieziony autobusem z Paryża, a następnie kontynuował podróż do Kosjeric i domu Boskovics, gdzie powitały go Olga i Predrag.

Zdjęcie: Telegraf
Zdjęcie: Telegraf

Po artykule, który ukazał się w Telegraf Olga i Predrag czują się trochę nieswojo, wiedząc, że cała Serbia o nich mówi. Odkąd historię poznało dużo ludzi na świecie, setki osób skontaktowało się z nimi, oferując wszelkiego rodzaju pomoc – ale, jak mówią, nie brakuje im niczego.

Do tej pory żyli spokojnie, bez narzekania i nigdy nie prosili o nic od nikogo, otoczeni miłością i wsparciem rodziny Olgi. Miejscowi w Kosjeric byli zaskoczeni, zdając sobie sprawę, że nikt nie wiedział o ich walce. Potem z dnia na dzień cała Serbia, dzięki przyjacielowi domu, fotografowi Branko Ostojicowi, dowiedziała się o matce, która każdego dnia zabiera swojego dorosłego syna do małego warsztatu, w którym ten robi przedmioty z drewna.

„Nie chodził do szkoły na rzemiosło, zamiast tego nauczył się wszystkiego od sąsiada, który był stolarzem, po prostu patrzył na jego pracę całymi dniami. Spędzał tam wiele dni i najwyraźniej rzemiosło dostało się pod jego skórę” – mówi Olga.

Zdjęcie: Telegraf

Życie nie było łaskawe dla tej kobiety. Troszczyła się również o syna, gdy kilka lat temu miał udar, co utrudniło mu mowę, a następnie zawał serca. Ale jej radość kryje to wszystko umiejętnie.

„Patrzę na moich rówieśników, o których wiem, że żyli lepiej niż ja. I prawdę mówiąc, nie są ani ładniejsi, ani młodsi” – żartuje Olga.

Zdjęcie: Telegraf

Źródło: www.telegraf.rs

Czytaj: NAJPIĘKNIEJSZE DOLINY EUROPY