Lekarz z Krakowa drukuje ręce dla dzieci na drukarce 3D. Sprawia, że znowu się uśmiechają!

0
889

Niedawno pewien chłopiec zmielił palce w maszynce do mięsa. Został mu tylko kciuk, więc wydrukowaliśmy dla niego rękę bez kciuka. Mam satysfakcję, że znowu się uśmiecha – mówi Krzysztof Grandys, lekarz anestezjolog z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu.

Wywiad z lekarzem przeprowadziła gazetakrakowska.pl.

Pan Krzysztof Grandys został zapytany, czy czuje się bardziej lekarzem, czy bardziej konstruktorem plastikowych rąk?

– Lekarzem, ale technika jest moją pasją i odskocznią od usypiania i budzenia, co robię każdego dnia jako anestezjolog. Gdy usłyszałem, że w 2006 roku Adrian Bowyer zbudował prototyp drukarki 3D z przeznaczeniem dla użytkowników domowych, chciałem mieć takie cacko. Więc gdy dostałem nagrodę jubileuszową, zrobiłem sobie prezent.

Zamierzałem wykorzystać drukarkę do czegoś, co łączy medycynę i technikę. W internecie znalazłem Exiii, czyli japoński projekt protezy ręki do wykonania za pomocą drukarki 3D, z wykorzystaniem taniej i dostępnej masowo elektroniki. Autorzy opublikowali go w formie otwartej dokumentacji i każdy, kto chciał, mógł z niej skorzystać.

Japońska drukowana ręka kosztowała 300 dolarów. W Polsce, jeśli by użyć drukarki domowej i zakupić części polecane w projekcie, skończyłoby się na dwóch tysiącach złotych. Biorąc pod uwagę protezy bioniczne, za które trzeba zapłacić 50 tysięcy i więcej – było się nad czym zastanawiać. Japoński projekt Hackberry jest nadal dostępny i można sobie wydrukować plastikową, wykorzystującą elektronikę rękę, która ma ruchome: kciuk, palec wskazujący i kolejne trzy palce. Sterowanie nimi jest proste – odpowiedział lekarz.

W trakcie wywiadu Pan Krzysztof powiedział także, że w internecie zwrócił uwagę na projekt mechanicznych protez dłoni, realizowany przez organizację e-Nable (Enabling The Future).

– I zwróciłem uwagę na projekt mechanicznych protez dłoni, realizowany przez organizację e-Nable (Enabling The Future). To sieć kilku tysięcy rozsianych po całym świecie wolontariuszy pomagających ludziom, którzy nie mogą sobie pozwolić na drogie, dostępne na rynku tradycyjne urządzenia protetyczne.

Wolontariuszami e-Nable mogą zostać osoby chcące drukować elementy protez, składać je w całość lub spotykać się z ich odbiorcami, pomagać wybrać i dopasować urządzenie. Spodobał mi się zarówno pomysł ich ręki drukowanej w 3D, jak i ten wolontariat. Tym bardziej że ręka 3D działa bez elektroniki. Jest jeszcze tańsza i prostsza do wykonania od japońskiej, a może być pomocna. To nowoczesny technologiczny gadżet – zdradził lekarz.

Następnie Pan Krzysztof został zapytany, jak działa ów technologiczny gadżet.

– Na wierzchu ma zestaw linek, które podczas zgięcia nadgarstka naprężają się i zaczynają ciągnąć palce w kierunku wnętrza dłoni. Po wyprostowaniu nadgarstka, palce wracają do wyjściowej pozycji dzięki odpowiednio poprowadzonym gumkom. Jeśli brak nadgarstka – zgięcie ręki w łokciu powoduje zaciśnięcie się plastikowych palców. Ręka z drukarki jest dosyć duża, ale lekka. To szczególnie ważne dla dziecka, które ma ubytek przedramienia i nie pracowało dotąd bicepsem. Uruchomienie tego mięśnia wymaga ćwiczeń wzmacniających – powiedział lekarz.

zdjęcie: gazetakrakowska.pl

Zapytano także, ile plastikowych rąk w ten czy inny sposób dotarło z Pana pomocą do potrzebujących?

– Przez półtora roku działania polskiego oddziału e-Nable około czterdziestu. Trafiły do dzieci w wieku od lat trzech do piętnastu. Jedna trzecia z nich używa ich, jedna trzecia trzyma swoje na półce i czasami po nie sięga, gdy chce się pochwalić – plastikowa ręka jest ładna, kolorowa i nikt inny takiej nie ma. Pozostałe są na technicznym śmietniku. Być może z powodu nadmiernych oczekiwań rodziców, którzy sądzą, że ich pociechy dostają po prostu nową rękę, precyzyjną jak zdrowa, a tak nie jest. Ręka z drukarki 3D jest urządzeniem tylko pomagającym w życiu – powiedział z dumą lekarz.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Dłonie mapą naszego ciała – sprawdź, gdzie uciskać, aby ból minął

Pan Krzysztof powiedział także, że taka ręka 3D to samo dobro dla dzieci. Stają się one bardziej samodzielne, sprawne fizycznie i pewniejsze siebie.

– Poprawiają się ich kontakty z rówieśnikami. Dzieci przestają się wstydzić tego, że są inne. Ale trzeba tę drukowaną rękę dobrze założyć, nabrać wprawy i siły oraz znaleźć dla niej zastosowanie. A u dzieci, które urodziły się bez ręki, trzeba też wypracować odruch, że coś, czego de facto nie mają, dzięki narzędziu z drukarki 3D może im służyć.

zdjęcie: facebook.com

Zapytano Pana Krzysztofa, co on z tej pomocy ma.

– Satysfakcję, że dziecko pokrzywdzone przez los się uśmiecha. I przestaje się czuć gorsze. Z plastikową ręką przestają być kalekami. Tylko one mają coś, co wygląda jak rekwizyt z filmu. Nie czują się gorsze, wzbudzają zazdrość kolegów. Proszę zwrócić uwagę na maluchy, które mają niesprawne ręce. Trzymają je na ogół schowane z tyłu albo w kieszeni. Ta plastikowa jest zawsze z przodu, na widoku.

Piękne jest również to, że za tę pracę nikt nie bierze pieniędzy.

– Taki jest ruch e-Nable. Ani jego założyciele nie zarabiają, ani wolontariusze. Rzecz jasna powstają fundacje, które zbierają środki na to, żeby plastikowe ręce można było wykonywać. Potrzebne na to są niezbyt duże pieniądze. Fundacje załatwiają darowizny od firm, które produkują np. tworzywa sztuczne, żeby można je było rozprowadzać wśród wolontariuszy.

Początki projektu e-Nable sięgają 2011 roku, gdy amerykański lalkarz Ivan Owen pomógł pewnemu stolarzowi z Republiki Południowej Afryki, który stracił w wypadku palce dłoni, skonstruować protezę. W jej produkcji została wykorzystana niskobudżetowa, amatorska drukarka 3D, która stanowiła w tamtym czasie absolutną nowość. Obydwaj panowie doszli do wniosku, że nie będą patentować swojego projektu, tylko udostępnią go za darmo w sieci, na licencji open-source.

Twórcą polskiego oddziału e-Nable jest Pan Krzysztof Grandys – lekarz medycyny i anestezjolog w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie na Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii.

zdjęcie: facebook.com

Cały wywiad możecie przeczytać na: dziennikpolski24.pl
Oficjalna strona e-Nable Polska

Jesteś z Krakowa? Koniecznie zerknij do f7krakow.pl
Jesteś z Wrocławia? Koniecznie zerknij do 
f7wroclaw.pl
Jesteś z Warszawy? Koniecznie zerknij do 
f7warszawa.pl
Jesteś z Łodzi? Koniecznie zerknij do 
f7lodz.pl
Jesteś z Poznania? Koniecznie zerknij do f7poznan.pl
Jesteś z innego miasta? Koniecznie zerknij do 
f7city.pl