Miliarder adoptował 17 dzieci – i nie zamierza przestać

0
434

Miliarder jest przykładem dla wszystkich!

Roman Avdeev jest znanym rosyjskim filantropem, bankierem i miliarderem, znajduje się wśród 100 najbogatszych ludzi na liście Forbesa.

Ale za główną sprawę swojego życia uważa nie pracę, ale swoją dużą rodzinę.

Roman i jego żona mają 23 dzieci, z których 17 jest adoptowanych.

ilovehobby

Ojciec rodziny zbudował na swojej działce kilka rezydencji, w których są sale zabaw, kino, basen, a nawet tor narciarski dla dzieci.

Wielodzietnemu ojcu jest bardzo przykro, że często nie jest możliwe zebranie całej rodziny razem: dorosłe dzieci uczą się za granicą i dlatego przyjeżdżają do domu tylko w najważniejsze święta.

Przed podjęciem decyzji o adopcji Roman i jego żona dużo myśleli, i spierali się, czy poradzą sobie z tak ogromną odpowiedzialnością.

ilovehobby

„Długo dyskutowaliśmy z żoną, czy poradzimy sobie, czy nie. Bo była taka historia – długo pomagałem domom dziecka, a potem zdałem sobie sprawę, że to nie działa. Mój punkt zwrotny nastąpił w jednym z domów dziecka, gdzie poproszono mnie o wyposażenie kuchni.

„Chętnie się zgodziłem, bo doskonale rozumiem, jak dzieci potrzebują umiejętności samoopieki. Przecież w sierocińcu dzieci jedzą w stołówkach, a kiedy kończą 18 lat, w zasadzie nie wiedzą, jak obierać ziemniaki, zmywać naczynia, gotować barszcz. I kuchnia jest potrzebna do nauki tych prostych umiejętności”- powiedział Roman.

Czytaj: W Krakowie za bilety komunikacji miejskiej zapłacisz Blikiem

ilovehobby

Komunikacja z dziećmi z sierocińca wywarła na miliarderze niezatarte wrażenie. Dzieci nawet nie wiedziały, jak wygląda cukier – w jadalni dostawały już słodki kompot i słodką owsiankę, więc nie miały gdzie zobaczyć zwykłego cukru.

– Wtedy wyraźnie zobaczyłem, jaka przepaść oddziela dzieci z domów od sierot i że żadne materialne rzeczy nie mogą tej przepaści zmienić. W sierocińcu dzieci żyją w wymyślonym systemie, w którym wszystko się robi i decyduje za nie.

– Dorosłym jest łatwiej, ale nie dzieciom. Kiedy dorastają i opuszczają mury sierocińca, stają twarzą w twarz ze światem zupełnie dla nich niezrozumiałym.

– Nie wiedzą podstawowych rzeczy: jak płacić czynsz, jak się porozumiewać z ludźmi, jak liczyć pieniądze, żeby wystarczyło na cały miesiąc. Dlatego los wychowanków domów dziecka jest nie do pozazdroszczenia.

– A kiedy w końcu to zrozumiałem, zdecydowałem, że na pewno wyciągnę dzieci z tego systemu – na tyle, na ile jestem w stanie. Jestem przekonany, że tylko rodzina może wychować pełnoprawną osobę i wszyscy musimy starać się trzymać jak najmniej dzieci w domach dziecka – mówi Roman.

johannesfloe.com – Art to remember

ilovehobby

Według Romana złą dziedziczność można przezwyciężyć dobrym i poprawnym wychowaniem. Roman jest też szczęśliwy, że miał tyle szczęścia z żoną. Na jej barkach spoczywają sprawy domowe i prace domowe.

Kiedy dzieci Avdeevów były małe, w rodzinie było 11 pomocników. A kiedy dzieci podrosły, zaczęło się nimi zajmować 8 osób. Pomocnicy zabierają dzieci do szkoły, pomagają im w odrabianiu lekcji i wykonują prace domowe.

Kiedy Roman ma czas, uczy dzieci matematyki. Szczególną uwagę zwraca się na język angielski, który stał się ich drugim językiem.

Czytaj: W Brazylii zaadoptowano 17-letnią dziewczynę – kiedy straciła już nadzieję na rodzinę

ilovehobby

W tym samym czasie wszystkie dzieci miliardera uczęszczały do ​​zwykłego przedszkola miejskiego i zwykłej szkoły powszechnej.

ilovehobby

Roman dokładnie wie, co zrobi ze swoim ogromnym majątkiem: wyda go na rozwiązanie problemów sierot. Nie pozostawi spadku swoim dzieciom.

ilovehobby

Roman Avdeev założył Fyndację Arithmetic of Good, która zajmuje się wyszukiwaniem rodzin zastępczych dla sierot. Już 313 dzieci dzięki jego pomocy znalazły rodziny. Ponadto fundacja prowadzi specjalny klub, który pomaga samym rodzicom zastępczym.

ilovehobby

Czy słyszeliście o Romanie Avdeevie?