Nikogo to nie obchodzi!

0
347
Zdjęcie: Pixabay

Nasze obawy o to, co myślą o nas inni ludzie, są przesadzone i rzadko warto się nad nimi martwić.

Media społecznościowe otworzyły nam głowy, tak że prawie każdy intruz może się tam zabłąkać. Jeśli zalajkujesz cokolwiek, prawdopodobnie każdy może to zobaczyć, gdy trzyma telefon w dłoni i siedzi na kanapie w swoim domu.

Prawdziwym problemem nie jest technologia — to ludzka natura. Jesteśmy zaprogramowani, by dbać o to, co myślą o nas inni. Jak zauważył prawie 2000 lat temu rzymski filozof stoicki Marek Aureliusz: „Wszyscy kochamy siebie bardziej niż innych ludzi, ale bardziej dbamy o ich opinię niż o nasze własne”, niezależnie od tego, czy są przyjaciółmi, obcymi czy wrogami.

Ta tendencja może być naturalna, ale może doprowadzić nas do zakrętu, jeśli na to pozwolimy. Gdybyśmy byli istotami całkowicie logicznymi, zrozumielibyśmy, że nasze obawy o to, co myślą inni ludzie, są przesadzone i rzadko warte zamartwiania się. Ale wielu z nas oddaje się temu złemu nawykowi odkąd pamiętamy, więc musimy podjąć przemyślane kroki, aby to zmienić.

Zwracanie uwagi na opinie innych jest zrozumiałe i do pewnego stopnia racjonalne. Ufasz własnym opiniom; Twoje opinie są nasycone i kształtowane przez opinie innych, którzy są do Ciebie podobni; dlatego też ufasz ich opiniom, czy tego chcesz, czy nie. Tak więc, jeśli jeden z Twoich współpracowników powie: „Gra kalambury jest naprawdę świetna”, Twoja opinia o tej grze prawdopodobnie wzrośnie, przynajmniej trochę.

Wpływ innych ludzi na Twoje opinie o świecie blednie w porównaniu z ich wpływem na Twoją opinię o sobie. Ewolucja zgrabnie wyjaśnia dlaczego: przez praktycznie całą historię ludzkości przetrwanie ludzi zależało od przynależności do zwartych klanów i plemion.

Zanim powstały nowoczesne struktury cywilizacyjne, takie jak policja i supermarkety, wyrzucenie z grupy oznaczało pewną śmierć z zimna, głodu lub drapieżników. To może łatwo wyjaśnić, dlaczego nasze poczucie dobrostanu obejmuje aprobatę innych, a także dlaczego ludzki mózg wyewoluował, aby aktywować te same substraty nerwowe, gdy doświadczamy bólu fizycznego i gdy spotykamy się z odrzuceniem społecznym.

Pixabay

Niestety, instynkt pragnienia aprobaty innych jest żałośnie nieprzystosowany do współczesnego życia. Tam, gdzie kiedyś słusznie odczuwałbyś strach przed wyrzuceniem na zamarzniętą tundrę, dziś możesz odczuwać dotkliwy niepokój, że obcy w sieci „hejtują” Cię z powodu nieprzemyślanej uwagi lub przechodnie zrobią zdjęcie źle dobranego stroju i kpią z tego na Instagramie, aby wszyscy mogli to zobaczyć.

W najgorszych przypadkach lęk przed aprobatą innych może przerodzić się w wyniszczający strach, rozpoznawalny stan psychiczny zwany „allodoksafobią”.

Nawet jeśli nie stanie się to chorobą psychiczną, martwienie się o opinie innych może obniżyć Twoje podstawowe kompetencje w zwykłych zadaniach, takich jak podejmowanie decyzji. Kiedy myślisz o tym, co zrobić w konkretnej sytuacji – powiedzmy, czy mówić w grupie – w mózgu aktywuje się sieć, którą psychologowie nazywają „behawioralnym systemem hamowania” (BIS), co pozwala ocenić sytuację i zdecydować, jak postępować (ze szczególnym uwzględnieniem kosztów niewłaściwego działania).

Kiedy masz wystarczającą świadomość sytuacyjną, system BIS jest dezaktywowany i włącza się „system aktywacji behawioralnej” (BAS), który koncentruje się na nagrodach. Jednak badania z 2013 r. pokazują, że troska o opinie innych może utrzymać aktywność BIS, osłabiając Twoje zdolności do podjęcia działań. Jeśli zawsze opuszczasz interakcję, zastanawiając się, co powinieneś powiedzieć – ale tego nie zrobiłeś – może to oznaczać, że nadmiernie wpływa na Ciebie troska o to, co myślą inni.

Czytaj: 7 stresujących rzeczy, które powinieneś ignorować w życiu

Pixabay

Jednym z powodów, dla których obawiamy się opinii innych, jest to, że negatywne oceny mogą prowadzić do wstydu, czyli poczucia bycia uznanym za bezwartościowego, niekompetentnego, niehonorowego lub niemoralnego – a zatem, biorąc pod uwagę wagę, jaką przywiązujemy do opinii innych, czujemy się w ten sposób w stosunku do siebie.

Obawa wstydu ma sens, ponieważ badania jasno pokazują, że odczuwanie go jest zarówno objawem, jak i wyzwalaczem depresji i lęku. Ludzie dokładają wszelkich starań, aby uniknąć wstydu, co może wyjaśniać zachowania, takie jak sygnalizowanie cnoty w mediach społecznościowych i dawanie pieniędzy nieznajomym.

Koniecznie zajrzyj na f7.pl

Tylko dlatego, że nasza nadmierna troska o opinie innych ludzi na nasz temat jest naturalna, nie oznacza, że jest to nieuniknione. Właściwym celem rozkwitu nie jest całkowite lekceważenie opinii innych. To byłoby nienormalne i niebezpieczne; ta tendencja może prowadzić do „syndromu pychy” lub nawet być dowodem na antyspołeczne zaburzenie osobowości. Ale wielu z nas mogłoby stać się lepszymi, gdybyśmy nauczyli się dbać o to, co my myślimy na swój temat, a nie, co inni myślą na nasz temat. Oto trzy kroki, które w tym pomogą.

1. Przypomnij sobie, że nikogo to nie obchodzi.

Ironią jest to, że źle się czujemy z powodu tego, co ludzie mogą o nas pomyśleć, ale prawdą jest, że mało kto o Tobie myśli – pozytywnie lub negatywnie.

Badania pokazują, że konsekwentnie przeceniamy, ile ludzie myślą o nas i o naszych błędach, co prowadzi nas do nadmiernego zahamowania i gorszej jakości życia. Być może Twoi obserwatorzy lub sąsiedzi mieliby o Tobie gorsze zdanie, gdyby myśleli o Tobie — ale prawdopodobnie tak nie jest. Następnym razem, gdy poczujesz się skrępowany, zauważ, że myślisz o sobie. Możesz spokojnie założyć, że wszyscy wokół Ciebie robią mniej więcej to samo.

2. Buntuj się przeciwko swojemu wstydowi.

Ponieważ strach przed wstydem często kryje się za nadmiernym zainteresowaniem opiniami innych, powinniśmy bezpośrednio skonfrontować się z naszym wstydem.

Czasami odrobina wstydu jest zdrowa i uzasadniona, na przykład gdy mówimy coś krzywdzącego innej osobie z powodu złośliwości lub zniecierpliwienia. Ale często jest to po prostu śmieszne, na przykład wstyd za, powiedzmy, przypadkowe rozlanie kawy w kawiarni.

3. Przestań oceniać innych.

„Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni” — nauczał Jezus. „Kto osądza innych, kopie sobie dół” — powiedział Budda. Być może myślisz, że staniesz w obliczu kary Bożej lub karmicznej sprawiedliwości za wygłaszanie opinii o innych, ale te lekcje są równie ważne, gdy jesteśmy na Ziemi. Osądzać innych to uznawać przekonanie, że ludzie mogą w rzeczywistości słusznie osądzać się nawzajem; jest to zatem dorozumiana akceptacja osądu innych.

Sposobem na uwolnienie się od tego przekonania jest zaprzestanie osądzania innych, a gdy przypadkowo to zrobisz, przypomnienie sobie, że możesz się mylić.

Wypróbuj ten eksperyment: wyznacz dzień w nadchodzącym tygodniu, kiedy postanowisz niczego nie osądzać, a zamiast tego po prostu obserwować. Zamiast „Ten deszcz jest straszny”, powiedz „Pada”. Zamiast „Ten facet, który się wepchnął samochodem w korku przede mnie, to palant”, powiedz „Ten facet musi się śpieszyć”. Będzie to trudne, ale dziwnie orzeźwiające. Uwolnisz się od ciężaru ciągłego osądzania – a tym samym mniej będziesz się martwić o to, że zostaniesz osądzony.

Więzienie aprobaty innych jest w rzeczywistości więzieniem zbudowanym przeze mnie, utrzymywanym przeze mnie i przeze mnie strzeżonym. Zignoruj to, co myślą inni, a drzwi więzienia się otworzą. Jeśli utknąłeś w więzieniu wstydu i osądu, pamiętaj, że posiadasz klucz do własnej wolności.

Czytaj: Na autostradzie Krakowa powstanie dodatkowy trzeci pas