Odparcie badań nad koronawirusem Hendrika Streecka

0
502

Środowisko medyczne nie zgadza się z badaniami nad koronawirusem przeprowadzonymi przez niemieckiego wirusologa Hendrika Streecka.

Prof. Hendrik Streeck z Bonn twierdzi, że SARS-CoV-2 przenosi się zupełnie inaczej, niż powszechnie się sądzi; z kolei dr Wolfgang Wogard z Flensburga uważa z kolei, że pandemii w ogóle nie ma.

Większość lekarzy twierdzi, że badania nad koronawirusem nie są adekwatne. Badania Streecka nie są potwierdzone przez dużą liczbę członków społeczności medycznej i nie warto ich brać pod uwagę.

Jedno badanie dające takie wyniki nie wystarczy. Konieczne jest sprawdzenie, jak zachowuje się koronawirus w różnych warunkach. Różne kraje prowadzą wiele badań i dopiero później będzie można mówić o poważnych i wiarygodnych wynikach i wnioskach. Należy również zachować ostrożność.

Pan Streeck jest profesorem wirusologii i dyrektorem Instytutu Wirusologii i Badań nad HIV na Uniwersytecie w Bonn. Wyjaśnił metodologię swojego nowego badania w Heinsberg, epicentrum wybuchu niemieckiego COVID-19. Hendrik zbadał piętnastu pacjentów z potwierdzoną infekcją COVID-19 w domu i stwierdził, że na powierzchni nie przetrwały żadne żywe wirusy.

Streeck twierdzi, że koronawirus nie przeżywa w rzeczywistych warunkach na powierzchniach nieorganicznych dłużej niż kilka sekund.

Aby faktycznie „złapać” wirusa, konieczne byłoby, aby ktoś kaszlał danej osobie w rękę, ta osoba natychmiast dotknęłaby klamki drzwi, a następnie zaraz potem inna osoba złapała klamkę i także dotknęła twarzy powiedział Streeck.

Streeck uważa zatem, że istnieje niewielkie prawdopodobieństwo przeniesienia koronawirusa przez kontakt z tak zwanymi „zanieczyszczonymi” powierzchniami. Według niego ludzie zarażają się wyłącznie od siebie nawzajem – i to tylko podczas bliskiego kontaktu.

Streeck otwarcie również krytykuje Instytut Roberta Kocha, który w Niemczech uchodzi za głównego doradcę ws. walki z koronawirusem

Według wirusologa nadszedł czas, aby rząd przestał poddawać ludzi kwarantannie. Podkreślił, że pandemia ma znaczący wpływ na globalną gospodarkę i życie większości ludzi.

Czytaj: „Zastraszanie niszczy odporność” – mówi profesor medycyny

Jednak wszyscy odnoszą się do badań naukowców z Pekinu, którzy mówili o najbardziej niebezpiecznych obiektach, przez które można zarazić się koronawirusem: pokrywki na śmieci, poręcze, klamki i myszki komputerowe.

Naukowcy z Pekinu mówią, że koronawirus może przetrwać na powierzchniach. Naukowcy z amerykańskiego Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych opublikowali badania dotyczące tego, jak długo i na jakiej powierzchni żyje koronawirus. Pobrali wirusa od zarażonej osoby i zbadali jego zachowanie na plastiku, miedzi, tekturze, stali i aerozolach.

Badania potwierdziły, że koronawirus poza ciałem może żyć do 3 godzin. Z każdą minutą jego stężenie znacznie się zmniejsza. Naukowcy martwili się również, że wirus może przenosić się w powietrzu w postaci aerozolu. Ale koronawirus jest dość „ciężki” i nie może latać daleko. Dlatego tak ważne jest zachowanie odległości co najmniej 1,5 metra od innych ludzi na ulicy, w sklepach i aptekach.

Jeśli chodzi o określone rodzaje powierzchni: wirus żyje na miedzi tylko przez 4 godziny; na tekturze przez cały dzień; na stali nierdzewnej może przetrwać do 50 godzin; jednak na przedmiotach z tworzyw sztucznych koronawirus może żyć do 3 dni.

Wiele większe emocje wzbudza dr Wolfgang Wodarg. To 73-letni pulmonolog i były deputowany z ramienia SPD, doświadczony w walce z ptasią i świńską grypą. Jest członkiem Izby Lekarskiej Berlina, a także członkiem organizacji pozarządowej Transparency International. Jego wypowiedzi na temat koronawirusa spotkały się z ostra krytyką. Dr Wodarg twierdzi, że nie ma żadnej pandemii, bo na koronawirusa ludzie chorowali i umierali już dużo wcześniej. Jedyna różnica ze stanem obecnym polega na tym, że wprowadzono… testy. W jego ocenie nie da się wykluczyć, że za rozpętaniem wielkiej histerii wokół koronawirusa stoi polityka i biznes.

Według prof. Drostena dr Wolfgang Wodarg nie bierze też pod uwagę faktu szybkiego rozprzestrzeniania się aktualnego koronawirusa oraz tego, że u większości zakażonych nie powoduje żadnych objawów, co czyni walkę z nim szczególnie trudną.

To po raz kolejny dowodzi, że jedno badanie nie może być rozwiązaniem wszystkiego i nie możemy odnosić się tylko do jednego badania i naukowca. Każdy z naukowców będzie chciał przekazać swoje wnioski i mogą to być u każdego różne wnioski. A patrząc na to, ile informacji jest w sieci, człowiek już sam nie wie, w co wierzyć.

Źródło i zdjęcie główne: internetprotocol.co

Czytaj: POMOC DLA WROCŁAWSKICH PRZEDSIĘBIORCÓW