Polska czwartym co do wielkości producentem jabłek na świecie!

0
273
Appolonia to największy producent jabłek w Polsce, a Polska to największy producent jabłek w Europie. Zdjęcie: pl.freepik.com

Polska wciąż w czołówce największych producentów jabłek na świecie.

Na rynku owoców zachodzą duże zmiany. W zależności od kategorii owoców Polska znajduje się na podium światowym lub unijnym. Hodowcy stoją jednak przed wieloma poważnymi wyzwaniami. Wśród nich są problemy z łańcuchami dostaw, globalne zjawisko wysokiej inflacji, spowodowane w dużej mierze cenami ropy naftowej, a co za tym idzie paliw, oraz rosnąca produkcja w krajach położonych między Polską a Azją.

– Plantatorzy starają się dostosować do potrzeb konsumentów, trendów rynkowych i zastępują sady. Jedni zastępują je innymi odmianami jabłek, a inni po prostu zmieniają profil, wyrywając sady jabłoniowe, sadząc plantacje jagodowe lub zamieniając je na sady gruszowe. – powiedział Maciej Majewski, prezes zarządu Stowarzyszenia Sady Grójeckie.

Koniecznie zajrzyj na f7.pl

Z raportu Koalicji Klimatycznej wynika, że Polska jest jednym z największych producentów owoców w UE. Z roczną produkcją na poziomie ponad 3,5 miliona ton zajmujemy czwarte miejsce w produkcji światowej, po Turcji, USA i Chinach, a przed Indiami i Włochami. Jesteśmy liderem m.in. w produkcji wiśni, malin, porzeczek, agrestu. Również w produkcji jabłek Polska zajmuje pierwsze miejsce w UE i czwarte w produkcji światowej.

W wyjątkowo urodzajnym roku Polska, czwarty co do wielkości producent jabłek na świecie i największy w UE, ma poważny problem ze swoimi rynkami. Dopiero teraz polskie sadownictwo w pełni odczuło skutki rosyjskiego embarga – mówi prezes związku producentów.

Czytaj: Rozśpiewane rodzeństwo – Kwiat Jabłoni

1 sierpnia 2022 roku minęło 8 lat odkąd Federacja Rosyjska wprowadziła embargo na polskie owoce i warzywa w odpowiedzi na restrykcje UE po nielegalnej aneksji Krymu. Już w 2014 roku wskazywano, że zakaz ten najbardziej uderzy w producentów jabłek. Do 2013 roku Polska była największym dostawcą jabłek do Rosji, podczas gdy Europa Wschodnia była głównym rynkiem zbytu tych owoców dla Polski.

Jednak Polska dopiero teraz w pełni odczuwa skutki rosyjskiego embarga – mówi w rozmowie z EURACTIV.pl Zbigniew Chołyk, prezes Stowarzyszenia Producentów Owoców STRYJNO-SAD.

Choć rosyjski rynek dla polskich sadowników został oficjalnie zamknięty od 2014 roku, polskie jabłka nadal trafiały do Rosji, głównie przez Białoruś. „To już nie była kwota 800 tys. – 1 mln ton, ale i tak w niektórych latach na Białoruś dostarczono jeszcze kilkaset tysięcy ton – zaznacza Chołyk.

Czytaj: Jabłko o poranku zapewni ci więcej energii niż filiżanka kawy

Problem pojawił się wraz z zamknięciem rynku przez Białoruś w związku z regulacjami unijnymi, co doprowadziło do zamknięcia tej kluczowej z punktu widzenia polskiego eksportu drogi. „Tymczasem my – niestety dla nas – zwiększamy produkcję. Może się wydawać paradoksalne, że po wprowadzeniu embarga produkcja nie spadła, ale znacznie wzrosła – mówi prezes STRYJNO-SAD.

Poszukiwanie nowych rynków. Daleki Wschód i Afryka w centrum uwagi

W takiej sytuacji konieczne stało się poszukiwanie nowych rynków zbytu dla polskich jabłek. Daleki Wschód staje się coraz popularniejszym kierunkiem. Poza Chinami, które same są wielkim producentem jabłek, rynki krajów ASEAN (Wietnam, Malezja, Singapur, Indonezja, Tajlandia) są atrakcyjne dla polskiego sektora jabłkowego – wskazuje Polska Agencja Inwestycji i Handlu (PAIH).

– Możliwości importowe lokalnego sektora jabłkowego są obiecujące dla polskich producentów, choć wciąż nie są spenetrowane – podkreśla PAIH. W zeszłym miesiącu do Wietnamu trafiło 1152 ton jabłek, co stanowi zaledwie 3,66 proc. całkowitego polskiego eksportu jabłek w listopadzie. W przypadku pozostałych krajów ASEAN wartości są jeszcze niższe.

Jeśli chodzi o rynki Azji Południowo-Wschodniej, różnorodność może stanowić problem. „W Europie Wschodniej popyt dotyczył głównie odmian takich jak Idared, Jonagold i Gloster. Są to jednak odmiany nieznane w wielu regionach świata – wyjaśnia Zbigniew Chołyk. Odmiany, które dominują w polskich sadach, niekoniecznie są więc najodpowiedniejsze na eksport do Wietnamu i innych krajów regionu.

Najpopularniejszą odmianą w Polsce jest Idared, która w 2017 roku odpowiadała za ponad jedną piątą całej polskiej produkcji jabłek. Na drugim miejscu jest Jonagold i jej liczne pododmiany (17,5%), a na trzecim Szampion (11,2%).

Tymczasem na rynkach Dalekiego Wschodu konsumenci interesują się nie tyle odmianami dwukolorowymi, co bardziej kolorowymi, czerwonymi. Trafiają tam więc odmiany takie jak Gala, Golden Delicious czy Jonaprince – wymienia Chołyk. Wymusza to zmiany w produkcji. Wraz ze wzrostem eksportu na rynki azjatyckie odmiany te zyskują na popularności wśród hodowców.

Do tego dochodzą trudności związane z utrzymaniem wysokiej jakości produktu w obliczu konieczności jego transportu na duże odległości. „Chodzi o to, aby jabłka dotarły w dobrym stanie. Trudno pilnować terminu zbioru, aby owoce dotarły do importera odpowiednio jędrne i soczyste – tłumaczy Chołyk.

Poza tym coraz więcej polskich jabłek trafia do Afryki Północnej, a nawet do bliskowschodniej Jordanii – zaznacza Chołyk. W ostatnim czasie największy procent eksportu jabłek z Polski (w zeszłym miesiącu prawie 40 proc.) trafiał do Egiptu.

„W 2021 r. łączny eksport jabłek z Polski był wart ponad 1,6 mld zł i wyniósł 921,9 tys. ton. Do Egiptu wyeksportowaliśmy prawie 160 tys. ton jabłek, czterokrotnie więcej niż w 2020 r. – podkreśla Polski Związek Sadowników.

KE: Holenderski plan unijnych dopłat do rolnictwa zyska aprobatę

Rzecznik KE potwierdził, że holenderski unijny plan subsydiowania rolnictwa z łatwością uzyska akceptację, mimo że unijny komisarz ds. rolnictwa ma pewne wątpliwości co do „bardzo wysokiego poziomu środowiskowych czynników ryzyka” holenderskiego rolnictwa.

Polska traci kolejny ważny rynek: Egipt

Jednak eksport do Egiptu maleje, bo kraj zamyka się na polskie jabłka. – Nie ma oficjalnych powodów tego nieformalnego embarga, bo Egipt ma umowę o wolnym handlu z Unią Europejską i nie ma podstaw do blokowania wymiany zagranicznej, a tym samym do ograniczania importu polskich jabłek – zaznacza Przemysław Błędek, prezes koncernu Appolonia, w rozmowie z portalem e-Sadownictwo.pl.

„Głównym problemem w eksporcie polskich jabłek do Egiptu jest ograniczenie przez Centralny Bank Egiptu możliwości wymiany waluty, czyli funta egipskiego na dolary lub euro. Oznacza to, że lokalni importerzy nie mogą płacić za jabłka, które kupują, za pośrednictwem banków, w których mają swoje konta – powiedział w rozmowie z portalem SadyOgrody.pl prezes ZSPP, Mirosław Maliszewski.

Dlaczego taki krok? Egipt jest jednym z największych na świecie importerów zbóż, głównie pszenicy, natomiast Ukraina jest największym producentem i eksporterem zbóż oraz olejów jadalnych. Niestabilna sytuacja gospodarcza Egiptu doprowadziła do ograniczenia importu produktów niebędących podstawowym artykułem spożywczym, takich jak jabłka, wyjaśnia Business Insider.

„Wszyscy chcą handlować, a to jest niemożliwe, ponieważ Egipcjanie nie mają dolarów ani euro, aby zapłacić nam za jabłka, które wysyłamy. Taka jest opinia nie tylko polskich eksporterów, ale także egipskich importerów. Rozmawiałem z dyrektorem generalnym Egipskiego Stowarzyszenia Importerów i Eksporterów i oni również są bardzo niezadowoleni z sytuacji. Każda ze stron zarabiała na handlu jabłkami, a teraz wszyscy na tym tracą – dodał Błędek.

Jego zdaniem branża musi skonsolidować siły i wywrzeć presję na polski rząd i unijnego komisarza ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego, by „rozpoczęli działania na rzecz przywrócenia normalnego handlu jabłkami z Egiptem na poziomie sprzed ograniczeń”.

– Mamy możliwości wysłania na tamten rynek kilkuset tysięcy ton – uważa prezes Appolonia.

Późną wiosną media donosiły o setkach kontenerów z polskimi jabłkami czekających w porcie na odbiór przez egipskich importerów. Nie mieli możliwości płacenia, bo Centralny Bank Egiptu zablokował im wymianę pieniędzy na obce waluty – wyjaśnił Związek Sadowników RP.

W lipcu Komisja Europejska skierowała do Egiptu oficjalne pismo w tej sprawie. W efekcie część eksportów została odblokowana, choć nie wiadomo dokładnie, o jakie produkty chodzi.

„Tracimy kolejny kluczowy dla nas rynek. Grozi to bankructwem polskich firm handlowych i problemami finansowymi sadowników” – podkreślił w komunikacie Związek Sadowników Polski.

„Rynki zagraniczne powinny być bardziej otwarte na polskie jabłka”

Przy braku możliwości eksportu jabłek do Europy Wschodniej i zamkniętym rynku egipskim producenci poszukują alternatywnych rynków zbytu, zarówno w Europie, jak i poza kontynentem. Sprawa jest tym bardziej pilna, że rok jest wyjątkowo płodny pod względem wielkości produkcji.

Stowarzyszenie STRYJNO-SAD prowadzi obecnie sprzedaż jabłek m.in. do Irlandii, Mongolii, Egiptu, Hiszpanii czy Jordanii. – Wielkość eksportu jest jednak znacznie niższa niż wielkość produkcji – podkreśla Zbigniew Chołyk.

Jak zaznacza, jabłka trafiają też do Słowenii i Rumunii. – To jednak wciąż za mało w stosunku do oczekiwań – zastrzega.

Rynki zagraniczne powinny w większym stopniu otworzyć się na polskie jabłka – uważa prezes STRYJNO-SAD.