Polski lekarz uratował całe miasto Żydów, wymyślając, że jest epidemia, by odstraszyć nazistów

0
604
Eugeniusz Łazowski

Polski lekarz uratował tysiące ludzi podczas II wojny światowej, tworząc fałszywą epidemię, która miała odstraszyć Niemców.

Eugeniusz Łazowski uzyskał dyplom lekarza jeszcze przed wybuchem wojny. Po wkroczeniu Niemiec do Polski w 1939 r. został lekarzem wojskowym polskiego ruchu oporu. Za działalność antyhitlerowską był więziony w niemieckim obozie jenieckim. Po ucieczce z niemieckiego obozu jenieckiego wrócił do Warszawy.

W listopadzie 1939 roku wziął ślub i wyjechał do Stalowej Woli, rodzinnej miejscowości żony, gdzie zaczął pracę w PCK w Rozwadowie. W 1942 spotkał się z przyjacielem ze studiów medycznych, Stanisławem Matulewiczem.

Stanisław dokonał medycznego odkrycia, które wydawało się niewielkie, ale okazało się monumentalne. Odkrył, że zdrowym ludziom można wstrzyknąć szczepionkę przeciw durowi brzusznemu, która dałaby wynik pozytywny w teście na śmiertelną chorobę, bez faktycznego zarażenia się nią.

Eugeniusz obmyślił genialny plan. Wiedział, że Niemcy są przerażeni tyfusem, zaraźliwą chorobą bakteryjną. W przypadku stwierdzenia zarażenia się tyfusem w polskim mieście okupanci niemieccy poddawali cały obszar kwarantannie. Eugeniusz wiedział też, że realizując swój plan, ryzykował karą śmierci, jaka obowiązywała Polaków pomagających Żydom.

Niezrażony ryzykiem Eugeniusz wstrzyknął tyfus tysiącom ludzi i wysłał próbki krwi do Niemców, aby zgłosić „epidemię”. Upewnił się, że wstrzyknął nie-Żydom, a także Żydom, żeby naziści nie przyszli po prostu i nie wymordowali wszystkich Żydów w mieście. Ponieważ wydawało się, że jest to powszechna epidemia, hitlerowcy trzymali się z daleka od Rozwadowa.

Czytaj: Ta zasłona dymna była używana podczas II wojny światowej

Pod koniec 1943 roku gestapo było podejrzane. Całe miasto było podobno zarażone tyfusem, ale nikt nie umierał. Eugeniusz dowiedział się, że niemiecki zespół medyczny został wysłany na obszar kwarantanny.

Podszedł do najstarszych i najbardziej chorowitych ludzi w mieście i poprosił ich, by czekali w nędznej chacie. Kiedy przybyli goście, mieszkańcy wioski przywitali ich przyjęciem – z dużą ilością wódki. Po uroczystości niemieccy lekarze zostali zabrani do „pacjentów”. Eugeniusz powiedział: „Powiedziałem im, żeby byli moimi gośćmi i badali pacjentów, ale żeby byli ostrożni, bo Polacy są brudni i pełni wszy, które przenoszą tyfus”.

Lekarze szybko pobrali krew bez przeprowadzania pełnych badań pacjentów. Kiedy próbki dały wynik pozytywny na tyfus, niemieckie władze zdrowotne były przekonane, że epidemia wciąż szaleje. Nigdy nie wrócili.

Po wojnie Eugeniusz nikomu nie powiedział o swoich bohaterskich czynach, nawet swojej żonie. Dopiero w 2000 roku nakręcono dokument o fałszywej epidemii, w której Eugeniusz otrzymał uznanie, na jakie zasłużył.

Zmarł w 2006 roku w wieku 92 lat.

Eugeniusz Łazowski

Czytaj: W Poznaniu nie będzie miejskiego Sylwestra – przez pandemię i oszczędności!

johannesfloe.com – Art to remember