Śmierć na żywo w górach! Mężczyzna prowadził transmisję z wyprawy. Internauci widzieli jak spada

0
809

„Śmierć na własne życzenie” – tak internauci komentują całą sytuację. Japoński streamer TEDZU zginął na oczach ludzi, próbując dostać się na szczyt góry Fudżi. Transmitował wszystko na żywo, ludzie widzieli jak spada.

Mężczyzna, występujący w internecie pod pseudonimem TEDZU transmitował na żywo swoją górką wyprawę na portalu YouTube. Na materiale internauci słyszeli komentarze streamującego.

Mówił np. że to miejsce jest śliskie, niebezpieczne. „Próbuję przejść między skałami, jest naprawdę stromo” – mówił.

Jego wyprawa zakończyła się tragicznie. W pewnym momencie mężczyzna się poślizgnął i zaczął się zsuwać z wierzchołka góry. Internauci byli świadkami przerażających scen. Zanim transmisja została przerwana, słychać było jego przerażający krzyk. „Czekajcie, zsuwam się!”.

Wszyscy internauci mieli nadzieję, że to pechowy wypadek i wszystko skończy się dobrze. Niestety, japońscy ratownicy odnaleźli martwe ciało mężczyzny na wysokości 2987 metrów. Ustalili, że Japończyk szedł zamkniętym szlakiem Sabishri. Trasa ta jest otwarta od lipca do września.

Mężczyzna złamał zakaz i wchodził zamkniętym, niebezpiecznym szlakiem. W trakcie wspinaczki narzekał na odmrożone palce i „przymus” korzystania z telefonu.

Góra Fudżi zabiła już wiele ludzi. Jest to najwyższy szczyt w Japonii liczący 3776 m.n.p.m. Czy warto dla niej ryzykować życie?

Góra Fudżi. Zdjęcie: wikipedia.org

Czytaj: Piękna magia Tatr ukazana w filmie wideo

Kuniyasu Suzuki, szef japońskiego zespołu ratunkowego apeluje nie po raz pierwszy, żeby zachować ostrożność i zdrowy rozsądek podczas górskiej wspinaczki.

Transmitowanie na żywo podczas wspinaczki jest niebezpieczne, ponieważ może Cię rozproszyć. Nigdy nie powinieneś tego robić!

Ratownicy górscy, nie tylko w Polsce, ale na całym świecie każdego roku upominają turystów. Góry to nie zabawa, potrafią być bardzo niebezpieczne i należy się odpowiednio przygotować, aby zdobyć szczyt. Trzeba patrzeć na oznaczenia. Każdy błąd można przepłacić życiem.

Internauci śledzący transmisję TEDZU byli świadkami jego śmierci. Twierdzą, że YouTuber zginął na własne życzenie. Nie dość, że nie zastosował się do zasad BHP, to jeszcze cały czas trzymał w dłoni telefon i rozpraszał się transmisją. Nikt z nas nie jest niezniszczalny.

Poniżej możecie zobaczyć zapis ostatnich chwil tragedii.

Czytaj: Zobacz spektakularny widok z Wielkiego Kanionu Anjihai w Chinach!