Z Jarmarkiem Bożonarodzeniowym lub bez, wrocławski rynek jest najlepszy w Polsce

0
150
Zdjęcie autorstwa Dronawiator, które pokazuje jak pięknie prezentuje się Jarmark Bożonarodzeniowy we Wrocławiu - jeden z najbardziej okazałych w Europie. Zdjęcie: Facebook/Visit Wroclaw

Z dachami pokrytymi śniegiem, niewiele jest piękniejszych widoków niż Rynek Wrocławski w grudniu.

W tym roku będzie to już 13 edycja Jarmarku Bożonarodzeniowego we Wrocławiu. Rozpoczęła się 18 listopada i potrwa aż do końca roku, czyli do 31 grudnia 2022 roku. Czy warto się tam wybrać? Oczywiście, że tak!

Koniecznie zajrzyj na f7.pl

Okazuje się, że Planet Cruise nazwał Jarmark Bożonarodzeniowy we Wrocławiu dziewiątym najlepszym Jarmarkiem Bożonarodzeniowym na świecie. Tymczasem strona Mail Online okrzyknęła Jarmark we Wrocławiu „najlepszym w Europie”, co zostało powtórzone przez portal o nazwie Christmas Tree World.

Nawet blog Man vs Globe nazwał go „najbardziej niedocenianym jarmarkiem świątecznym w Europie”, podsumowując: „We Wrocławiu naprawdę wiedzą, jak zrobić show”.

Oj tak, to jest prawda. Oficjalnie zainaugurowany w zeszłym miesiącu Jarmark Bożonarodzeniowy zawstydza inne miejsca w Polsce – niezły wynik, biorąc pod uwagę rozmach wysiłków Krakowa czy warszawskie klimatyczne targi, które otaczają mury Starego Miasta.

20-metrowa choinka ozdobiona 150 000 światełkami jest piękną wizytówką Wrocławia w czasie świąt Bożego Narodzenia. Na rynku znajduje się około 300 straganów, w których można kupić podstawowe produkty, takie jak kaftany z owczej skóry, rzeźbione w drewnie anioły, pierniki i grzane wino. 

Jest to oczywiście standard na prawie wszystkich polskich rynkach Bożonarodzeniowych, jednak to, co uwzniośla Wrocław, to oszałamiający sposób, w jaki poświęca się temu sezonowi świątecznemu. Wszyscy są bardzo mili, pozytywnie nastawieni i weseli. 

Karuzele, wielopiętrowe domki, wiatrak, „Bajkowy Lasek”, a nawet pudełko na selfie, sprzedawane wyroby rzemieślnicze znacznie wykraczają poza tandetne standardy, których można by się spodziewać. Będąc tam, zrozumiesz pochwały.

Zdjęcie: Facebook

Z dachami pokrytymi śniegiem, niewiele jest piękniejszych widoków niż Rynek we Wrocławiu w grudniu. Jednak nawet poza tymi miesiącami jest to miejsce, które warto pielęgnować i trzymać w sercu. Ta gotycka uczta, skupiona wokół epickiego ratusza, zapiera dech w piersiach.

Do chwały Wrocławia należy restauracja Piwnica Świdnicka, sklepiona piwnica, której 950-letnia działalność czyni z niej jedną z najstarszych restauracji w Europie – ponownie otwarta w tym roku po pięcioletniej przerwie, to tutaj kiedyś biesiadowali Chopin i Goethe.

Czytaj: Mercedes Benz zainwestuje blisko Wrocławia ponad 4,7 mld złotych

Tutaj również w 1380 roku wybuchła tak zwana „Wojna Piwna”, konflikt między radą miejską a wrocławskimi duchownymi z Ostrowa Tumskiego. Piwna wojna została powstrzymana dopiero po wydaniu papieskiego edyktu.

Piwnica Świdnicka. Zdjęcie: Facebook

Tuż przed wejściem do Piwnicy Świdnickiej na wrocławskim Rynku znajduje się 300-kilogramowy niedźwiedź z brązu. Uważa się, że jego język przynosi szczęście, dlatego warto go dotknąć, gdy będziesz we Wrocławiu. 

Ratusz nie jest też pozbawiony humoru, o czym szybko przekonasz się, rzucając okiem na fasadę; wśród upiornych gargulców i wesołych muzyków, płaskorzeźby i dekoracje przedstawiają nawet średniowieczną małpę popełniającą na sobie ohydny czyn.

Wysokie kamienice zostały pięknie odrestaurowane po brutalizacji miasta podczas oblężenia Festung Breslau w 1945 roku. Wśród nich znajduje się hotel Dwór Polski, zabytkowa rezydencja, w której podobno król Zygmunt III potajemnie zabiegał o względy Anny Habsburg.

Nie można też przeoczyć Kamienicy Pod Złotym Psem. Legenda głosi, że sam Fryderyk II podczas noclegu w kamienicy Pod Złotym Psem podobno przeżył prawdziwe chwile grozy, gdy jakaś tajemnicza siła wyrwała mu pióro z ręki i zrzuciła go z krzesła. Dziś Kamienica Pod Złotym Psem działa jako minibrowar serwujący, całkiem trafnie, piwa o nazwach takich jak Golden Retriever.

Być może definiowany przez pomnik hrabiego Aleksandra Fredry (który, podobnie jak wielu powojennych mieszkańców miasta, został przetransportowany ze Lwowa w 1954 r.), Wrocławski Rynek to plac usiany zabytkami i cudami – a spośród nich nie ma piękniejszego niż dwie kamieniczki Jaś i Małgosia, przy północno-zachodnim narożniku wrocławskiego rynku, połączone ze sobą arkadą. 

Czytaj: Trabant „Złomek” z Wrocławia rozśmiesza dzieci z całej Polski

I krasnoludki, których na Rynku nie brakuje. Raz w roku krasnale mają swoje święto – wrześniowy Festiwal Krasnoludków. To prawdziwie bajkowa uroczystość, kilka dni radosnej, kolorowej fiesty, w której uczestniczą krasnale i ludzie. Dzieci przywdziewają krasnalowe czapki i kolorują małe domki dla swoich małych przyjaciół. 

We Wrocławiu jest 469 figurek krasnali. Wśród tej liczby znajdują się pokojówka z piwem, turysta pstrykający aparatem i rockman z gitarą – ten ostatni to nawiązanie do corocznego konkursu odbywającego się każdego lata na Rynku, mającego na celu pobicie rekordu Guinnessa na największe zgromadzenie gitarzystów w jednym miejscu. 

Zdjęcie: Facebook

Ujmując energię tego obszaru, aż trudno pomyśleć, że mogło być inaczej – w pewnym momencie dyskutowano o poważnych planach wypełnienia Rynku 20-piętrowym wieżowcem zaprojektowanym przez Maxa Berga. 

Na szczęście dla nas wszystkich, nigdy do tego nie doszło, a rezultatem jest najlepszy plac w Polsce – i to z Jarmarkiem Bożonarodzeniowym lub bez.