Zosia to kochana 2-latka z Rosji. Niestety, już w tak młodziutkim wieku musi mierzyć się z wrogością i złymi ludźmi. Przedszkolanki zabroniły mamie przyprowadzać ją do żłobka, argumentując, że straszy inne dzieci.
Zosia to bardzo kochane dziecko. Niestety nie każdy się o tym przekonuje, ponieważ na wstępie oceniają ją za wygląd, uważają za dziwaka i odtrącają.
Dziewczynka jest chora na zespół Aperta, przez co wygląda inaczej niż wszystkie dzieci. Jej czaszka jest zdeformowana, co sprawia, że ludzie kierują w jej stronę bardzo niemiłe komentarze i przykre słowa. Niedawno mama Zosi usłyszała od pań w żłobku, że jej dziecko nie zostanie przyjęte, bo straszy inne dzieci swoim wyglądem.
Lekarze powiedzieli matce, żeby porzuciła dziecko
To straszne, że żyjemy w XXI wieku – w czasach, kiedy technologia tak poszła do przodu, bezprzewodowe telefony opanowały świat, potrafimy latać w kosmos, a nie potrafimy spojrzeć oczami serca na ludzi, którzy żyją obok nas.
Ludzie zamiast sobie pomagać, są dla siebie wilkiem. Hejt szerzy się na skalę światową. Nienawiść i chciwość, mieszkają w sercu wielu ludzi. Nie wiem, co by się musiało stać, aby ludzie przestali oceniać innych wyłącznie przez pryzmat wyglądu.
Naprawdę tak ciężko zrozumieć, że osoby niepełnosprawne, chore też mają uczucia, też chcą żyć, też chcą wychodzić do ludzi, podziwiać świat, czuć się potrzebne i kochane?
2-letnia Zosia Zacharowa mieszka w miejscowości Altana w rosyjskiej republice Baszkirii. Jeszcze jest za malutka, aby zrozumieć ludzką podłość w stosunku do niej i zauważyć, jak bardzo ludzie potrafią być źli. Jej rodzice na każdym kroku słyszą nieprzyjemne komentarze, uwagi dotyczące wyglądu ich malutkie, kochanej córeczki.
Zosia przyszła na świat z wadami. Jej kości twarzy i palce u stóp są zdeformowane. Dziewczynka cierpi też na rozszczep podniebienia. Pierwsze oburzające słowa dotyczące wyglądu dziewczynki rodzice dziewczynki usłyszeli już po narodzinach. Lekarze doradzili Swietłanie i Rusłanowi, aby porzucili Zosię w szpitalu.
To był ogromny szok dla rodziców, gdy dowiedzieli się, że ich córeczka jest chora. Pokochali dziewczynkę od pierwszych chwil, gdy ją zobaczyli i ciężko im było pogodzić się z taką niesprawiedliwością losu. Ciężko przyjąć do świadomości fakt, że ich córka będzie walczyć z kalectwem do końca swoich dni, gdzie dopiero przyszła na świat.
Urzędnicy nie ułatwiali rodzicom opieki nad Zosią. Pomimo orzeczenia o niepełnosprawności nie wywiązywali się ze swoich obowiązków i nie szanowali należnych im ulg i udogodnień.
Jak każda kochająca mama, Swietłana robiła wszystko, co może, aby zapewnić córce odpowiednie leczenie. Niestety za każdym razem słyszała, że jak chce zapewnić jej odpowiednią i dobrą opiekę, musi ją zoperować w Moskwie, bo w Baszkirii nie ma dla niej miejsca. Rodzina mieszka ponad 1,5 tysiąca km od stolicy Rosji i nie ma aż tylu pieniędzy, aby pozwolić sobie na wyjazd i na operację.
Nie żyjemy źle, mamy bydło, mamy pole, sad, mąż pracuje, ale nie jesteśmy w stanie uzbierać na operację – mówiła mama Zosi.
Czytaj: 8-letni Daniel doszedł o kulach do Morskiego Oka. Zawstydził ludzi na wozach!
Dziewczynka budzi niechęć wśród społeczeństwa
Żeby walczyć o zdrowie córki oboje rodziców musi pracować. Z tego względu, mama Zosi chciała zapisać 2-latkę do żłobka. Okazało się, że i tam mają pod górkę. Nauczycielki powiedziały matce, że nie przyjmą jej córki do grupy, ponieważ będzie straszyć inne dzieci. Co gorsza, matki dzieciaków ze żłobka potwierdziły te słowa i nie zgodziły się na takie „straszydło”.
Fundacja chce pomóc Zosi
Na szczęście ta historia ma prawo zakończyć się szczęśliwie. Fundacja Rainbow of Good zapłaciła za konsultacje ze specjalistami. Lekarze orzekli, że dziewczynka ma zespół Aperta. Teraz fundacja zbiera pieniądze na operację Zosi. Oby dziewczynka miała ją jak najszybciej i zaczęła cieszyć się życiem, zanim zacznie rozumieć, co dzieje się wokół niej i jak na nią reagują ludzie.
Zdjęcie główne: imgur.com
Czytaj: Na Florydzie powstanie ogromny wieżowiec w kształcie gitary
